poniedziałek, 9 lutego 2015

Nowe życie

Za półtora tygodnia spakuję walizki, wsiądę w samochód i pojadę kilkaset kilometrów na zachód, żeby rozpocząć nowe życie.

Nie minęło dwa miesiące, odkąd wróciłem z zagranicy, zamartwiając się, co ja teraz będę robił, i znalazłem pracę. Poszło gładziej, niż przypuszczałem, niż wydawało się, że będzie. Nie dowierzałem wręcz, że będę miał znów co robić codziennie rano, budzić się, myć, ubierać, wychodzić na dziewięć godzin i wracać, zastanawiając się, co dalej robić z życiem. Tym bardziej, że wydarzyło się to wszystko, kiedy znajdowałem się w głębokim dole i nie wyobrażałem sobie żadnej przyszłości, żadnej kontynuacji tego, co nazywamy z przyzwyczajenia życiem.

I teraz przede mną nowe drzwi, brama do nowego etapu, może to w nim czeka gdzieś upragnione szczęście? Nowe miasto, nowa praca, nowe mieszkanie, nowi ludzie.

Ale żyję już wystarczająco długo, wystarczająco wiele razy sparzyłem się na tym, że wyobrażałem sobie nową przyszłość, pełną sukcesów i szczęścia, a kiedy ona przychodziła, rozczarowywała mnie, zderzałem się z twardą ziemią rzeczywistości, własnych lęków, słabości i ograniczeń i złych nawyków. Czy można zacząć wszystko od nowa? Przecież razem z ubraniami pakujemy w walizkę całą naszą przeszłość, wszystkie rozczarowania, porażki, straty, wyparte emocje, wyobrażenia o sobie i o świecie i tak dalej. Bo nie wystarczy zmienić otoczenie, żeby wieść nowe, lepsze życie. Konieczna jest jakaś wewnętrzna przemiana. Czy ona jest możliwa?

Bo łatwiej zmienić zewnętrzne warunki niż samego siebie.

Szukam nauczyciela i mistrza
niech przywróci mi wzrok słuch i mowę
niech jeszcze raz nazwie rzeczy i pojęcia
niech oddzieli światło od ciemności.


(T. Różewicz, Ocalony)

4 komentarze:

  1. Raczej nie ...
    Ludzie sie nie zmieniaja a jesli nawet to tylko na krotko i niestety nie zawsze na lepsze
    Ladny wiersz , lubie Tadeusza Rozewicza

    OdpowiedzUsuń
  2. Toś mnie pocieszył. W takim razie praca nad sobą nie ma sensu i jest z góry skazana na porażkę? Uuuuu. Myślę, że świadomość, jej nabywanie, pielęgnowanie i pilnowanie, jest kluczem. Więc wydaje mi się, że to, co piszesz, jest prawdziwe o tyle, że świadomych ludzi żyją na świecie promile.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie , to tak jakby powiedziec ze nie ma sensu zyc dalej bo zycie kiedys sie skonczy,a tak wogole to nie ma ono sensu
    Pracujac nad soba ,mozna sie lepiej poznac ,zaakceptowac ,wyzbyc kompleksow i czasem cos w zyciu pozyskac i niekoniecznie dobra materialne

    OdpowiedzUsuń
  4. Może właśnie problem tkwi w tym, że człowiek sobie za dużo wyobraża co go może czekać, a kiedy to nie następuje, zamyka się bardziej w sobie? Wielokrotnie coś takiego przechodziłem, próbuję z tym walczyć, nie wyobrażać sobie czegoś ponad program.

    OdpowiedzUsuń