wtorek, 13 stycznia 2015

Pomiędzy

Potem było życie. Wydarzyło się sporo od tamtej pory aż do teraz. Przeszedłem kilkuletnią terapię. Zjeździłem stopem całą Europę. Byłem na Erasmusie. Skończyłem studia. Pracowałem. Miałem chłopaka, a po nim niezliczone przypadkowe kontakty seksualne z innymi facetami. Działałem społecznie, angażowałem się kulturalnie. Zacząłem chodzić na siłownię, nauczyłem się pływać. Poznałem nowych ludzi, zawarłem przyjaźnie. Zrobiłem coming outy, wliczając w to rodziców. Nauczyłem się płynnie mówić w dwóch językach. Śpiewałem w chórach. Chodziłem na imprezy, odwiedzałem gejowskie kluby. Rozliczyłem się z rodzicami ze spapranego dzieciństwa. Miałem jakieś tam sukcesy. Wyjechałem znów za granicę na kilkumiesięczny projekt. I tak dalej. #egocentryzm

Międzyczasie rokrocznie borykałem się z nawracającymi depresjami, które na jakiś czas usuwały mnie z tego życia i przerywały wszelkie nawiązane relacje z innymi, ze światem, odbierały nadzieję na lepszą przyszłość. I zawsze ten sam scenariusz: lekarz, leki, lepsze samopoczucie, rzucenie się w wir życia, odstawienie leków - bo przecież wszystko idzie dobrze, a ja nie jestem wariatem - przegapienie momentu, w którym znów zaczyna się spirala ciągnąca w dół, oszukiwanie siebie, że to chwilowy spadek formy, aż do momentu, kiedy budziłem się jakiegoś ranka ze zwiniętym w kłębek żołądkiem i przeświadczeniem, że nie jestem już w stanie zrobić nic, do niczego się nie nadaję, nic mi się nigdy nie uda. A przecież na ulotkach leków zawsze pisali, żeby kontynuować leczenie przez 6 miesięcy po ustąpieniu objawów! Ja przerywałem zawsze po czterech miesiącach od brania. To był ogromny błąd, za który będę musiał płacić nie wiem jeszcze jak długo. Za każdym razem życie, które udało mi się zbudować, kończyło się i trzeba było zaczynać od początku. #jestemsyzyfem

To, że przeżywasz właśnie epizod depresyjny nie znaczy, że twoje życie nie jest jednym wielkim burdelem. Jeżeli są sprawy, których z sukcesem unikałeś albo wypierałeś się przez lata, wracają nagle, żeby gapić ci się bezwzględnie w twarz. I jednym z aspektów depresji jest głęboka wiedza, że pocieszający cię lekarze twierdzący, że twoja ocena rzeczywistości jest zaburzona, są w błędzie. Jesteś w kontakcie z prawdziwą okropnością własnego życia. Możesz teraz racjonalnie zaakceptować, że kiedy leki zaczną działać, będziesz umiał lepiej stawić czoła tej okropności, ale nie będziesz od niej wolny. Kiedy jesteś w depresji, przeszłość i przyszłość są zaabsorbowane w pełni przez chwilę obecną, jak w świecie trzylatka. (Andrew Solomon, The noonday demon)





3 komentarze:

  1. Czesc
    Pawel z tej strony
    Bardzo fajnie prowadzisz blog
    Juz po pobieżnej lekturze moge stwierdzic ze twoje zapiski i ocena sytuacji sa bardzo trafne
    Wydaje mi sie ze osoby borykajce sie z podobna choroba moga znalezc tu wiele cennych wskazowek i w pewnym sensie oparcie
    Jak Ci sie teraz powodzi w zyciu , pytam o ogolne pojecie szczescie i spelnienia, wiem ze to pyt brzmi troszke abstrakcyjnie

    OdpowiedzUsuń
  2. Cześć, dzięki za miłe słowa. Gdyby rzeczywiście komuś to pisanie w jakiś sposób pomogło, to widziałbym sens w kontynuacji.
    Teraz było wiele zmian w moim życiu, w tym przeprowadzka, a szczęście i spełnienie to wciąż są przede mną wyzwania, których nie porzucam. I o czym będę jeszcze pisał. Dla każdego szczęście i spełnienie to co innego, ja wciąż szukam. Mam teraz znów gorszy okres, stąd zdecydowałem się pisać, żeby wykorzystać i ten czas na to, żeby coś przepracować i zrobić krok naprzód. Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jesli pisanie Tobie pomaga kontynuuj proces
    pozdrawiam rowniez :)

    OdpowiedzUsuń