wtorek, 27 stycznia 2015

Bóg

Czy istnieje? Czy wszystko, co się o nim opowiada przez tysiące lat w tej czy innej religii to tylko bajka? Historia, którą wgrało kiedyś ludziom kilku cwanych przywódców, by zdyscyplinować jakoś swoje plemię? Którą się wgrywa w wierzących rodzinach dzieciakom codziennie na nowo, ale jest niczym innym, jak tylko wymyśloną i spisaną historią, służącą utrzymaniu pewnych instytucji, które chcą nadal rządzić ludźmi?

Druga historia jest taka, że Boga nie ma, że wszystko, co się o nim wymyśliło to kłamstwo, które przeszkadza ludziom w życiu, że po życiu nie ma nic, tylko piach i rozkładające się szczątki, potem jakieś organiczne prochy, które nigdy nie będą niczym innym i wszystko to, co mamy, to tylko to życie. Ale przecież to też może być tylko inna historia wymyślona przez kogoś innego, w którą być może dzisiaj łatwiej uwierzyć, ale jest niczym innym jak właśnie "bajką dla dorosłych", narracją "oświeconych", którą również wgrywa się dzieciom w rodzinach "niewierzących" i którą opowiada większość współczesnych filmów, seriali, gdzie miejsce dla Boga jest tylko w ironicznych scenach o grupce niebezpiecznych czy ciemnych, naiwnych oszołomów? Taka wersja też służy pewnie interesom wielu.

Nie wiem, która z historii jest prawdziwa.

Co z tymi wszystkimi postaciami z historii, jak ojciec Pio, święty Franciszek, Simone Weil czy inni z rzeszy mistyków, teologów, filozofów, ludzi niegłupich i uczciwych, którzy w Boga wierzyli, a niektórzy byli pewni, że go tak czy inaczej doświadczają?

Mnie nauczono pierwszej historii. Wierzyłem w nią, ale z czasem zacząłem zastępować tą drugą. Kiedy uświadomiłem sobie, że jestem gejem, doszedłem do wniosku, że lepiej i łatwiej będzie wierzyć w tę drugą opowieść. Że tylko wtedy będę mógł żyć w zgodzie ze sobą. Dotykały mnie  nienawistne słowa wielu katolików. Myślałem: albo będziesz wierzący, ale będziesz musiał negować to kim jesteś, albo pogodzisz się ze sobą i nie będziesz zawracał sobie głowy religią.

Ale ponieważ pierwszy software już miałem wgrany, wątpliwości nachodziły mnie często i nachodzą do dziś. Łatwiej jest chyba w życiu gejom, którzy nie wychowywali się w wierzących rodzinach. Teraz widzę, że łatwiej być może jest - ale zgubić się. Łatwiej im wybrać hedonizm (co też przecież jest niczym innym jak starą koncepcją, według której to jedyna droga do osiągnięcia szczęścia).

W moim przypadku hedonizm się nie sprawdza. Bo po chwilowej przyjemności i tak przychodzi pustka. Pustka, którą można zakrzyczeć, zaćmić inną rozrywką albo pracą czy - udawaniem, że jest się szczęśliwym - bo w dzisiejszym świecie nie wypada nie być szczęśliwym. Ale do wiary również wrócić ciężko, kiedy zanegowało się i podważyło wiele z prawd uznawanych kiedyś za oczywiste. Kiedy zaczęło się żyć, tak jakby Bóg nie istniał. Bóg, czyli ten, który gwarantuje, że życie ma wyższy sens niż tylko konsumpcja tego, co można jeszcze skonsumować.

7 komentarzy:

  1. Sa dwie mozliwosci ,albo go nie ma ,lub jest i obserwuje sytuacje ,ale do tego trzeba byc psychopatycznym potworem czerpiacym satysfakcje z tragicznego spektaktu cierpienia ktory odbywa sie na Ziemi

    OdpowiedzUsuń
  2. myślę, ze nie jest to prosta sprawa takiego albo-albo.
    bo i tak pozostaje pytanie, kto lub co jest źródłem tego cierpienia.
    no i jeśli Boga nie ma oznacza, że nikt za nie nigdy nie odpowie i można to cierpienie bezkarnie zadawać, pomnażając je w nieskończoność, bez konsekwencji.
    a to Twoje pytanie kiedyś tam już postawili filozofowie i z istnienia tego cierpienia nie wynikło im, że Boga nie ma, ale jedynie, że Bóg nie może być jednocześnie nieskończenie dobry i wszechmocny. bo gdyby był dobry i wszechmocny, to by na to cierpienie nie pozwalał. więc jest albo dobry, ale nie jest wszechmocny, a jeśli jest wszechmocny, to nie może być dobry. jakoś tak to było.

    OdpowiedzUsuń
  3. Oczywiscie ,celowo to uproscilem
    Opcji jest miliony
    To tylko na teoretyzowanie tak na prawde czy on jest czy go nie ma ,nie ma wiekszego znaczenia. Bo skad mozna wiedziec jak mamy postepowac aby sie mu przypodobac,jak jest np zly- bo taka opcja tez jest mozliiwa bedzie nagradzal zle posytepki, a dobry dobre,a moze wogole go to nie interesuje.
    To na serio nie ma znaczenia czy on jest czy go nie ma skoro jest nieobecny i nawet nie fragmentarycznie bioracy udzial w rzeczywistosci
    Wiara ze jest dobry i otworzy przed sprawiedliwymi bramy nieskpnczonego rajeskiego szczescia to myslenie zyczeniowe ...i tak naprawde bajeczka dla dzieci
    .niestety
    Ale taki mechanizm obronny wytworzyla sobie swiadomosc ludzka
    Wszystko musi miec swoj cel i nie moze byc tak ze nas nie bedzie,przeciez jestesmy od zawsze ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem tutaj po raz pierwszy, od deski do deski przeczytałem wszystkie Twoje dotychczasowe wpisy. Od dzisiaj jestem Twoim stałym czytelnikiem. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dzięki, Ka Mil, to chyba jest was dwóch. A to już jest motywacja do pisania :)

    Pawle - może być i tak, jak piszesz, masz bardzo pragmatyczne podejście. Ale niektórym takie pytania towarzyszą, nie wiem, skąd ta potrzeba, taki software, może potrzeba duchowa albo jakiś brak. Ludzi jednak ciągnie od zawsze do poszukiwania prawdy na różne tematy - czy to fizyczne (po co się kiedyś było głowić nad tym z czego składa się materia, czym jest atom i tak dalej - w przeszłości to też była raczej wiedza dla wiedzy, a nie dla wykorzystania jej w praktyce) czy to, powiedzmy, metafizyczne.

    OdpowiedzUsuń
  6. Wiec prosze sie nie obijac,tylko pisac

    OdpowiedzUsuń
  7. No właśnie, czuję niedosyt. Już tydzień bez wpisu. :(

    OdpowiedzUsuń